Niestety, gdyby nie objawy, które są wspólne dla wielu chorób diagnoza nowotworu płaskonabłonkowego u Dagome przebiegłaby o wiele szybciej. Kot nie powie co mu dolega, a wyniki krwi można zinterpretować na wiele sposobów.
Objawy:
Teoretycznie historia z zaczęła się gdy Dagusia po raz pierwszy sparaliżowało. Zataczał się, przewracał, chodził w kółko, nie było z nim kontaktu. Po podaniu sterydu objawy ustały. W ten dzień odwiedziliśmy trzech weterynarzy i usłyszeliśmy pierwsze propozycje diagnostyczne:
1. Polip w uchu zewnętrznym, który został usunięty jeszcze w schronisku. Po operacji kot miał zwężony kanalik słuchowy. Dziś wiadomo, że nie był to polip tylko nowotwór płaskonabłonkowy ucha, który po stronie zewnętrznej tworzy kalafiorowate wykwity (dlatego może być mylony z jakąś formą polipu). Polip jest niezłośliwą zmianą, jednak błędnie rozpoznany, nie wysłany do BADANIA HISTOPATOLOGICZNEGO, może okazać się nowotworem złośliwym!
2. Świerzb uszny, który daje podobne objawy. Są to zaburzenia równowagi, paraliże. W kilku procentach przypadków świerzb wcale nie musi być zauważalny gołym okiem w uchu zewnętrznym (co wielu weterynarzy, mimo występowania takich przypadków, neguje).
3. Zjedzenie trutki na myszy. Ta fatalna okoliczność, iż w pomieszczeniu w którym przebywał kot mogła znajdować się trutka, w naszym przypadku jeszcze tylko skomplikowała sprawę i na długo zmyliła weterynarzy. Jednak Dagome oprócz paraliżu i bardzo "rozjechanych" wyników krwi, nie miał innych objawów charakterystycznych dla trutek czyli krwawienie do wewnątrz organizmu podczas gdy błony śluzowe robią się bardzo blade lub wybitnie sine. Nie było krwi z nosa, z pyszczka. Choć wiadomo, że trutki - szczególnie te na szczury, tzw. nowej generacji działają z tygodniowym lub dłuższym opóźnieniem, a w organizmie potrafią utrzymywać się przez długie miesiące. Zresztą pora reakcji na trutkę odróżnia truciznę stosowaną dla myszy i tą używaną do tępienia szczurów. Dodatkowo każda z trutek ma trzy stopnie generacji-to jest stężenia trucizny, która w zależności od zaawansowania zabija dopiero po kilku dniach-wtedy zazwyczaj nic już nie można zrobić.
4. Tokspoplazmoza. Praktycznie każdy kot, a już szczególnie schroniskowy, wzięty z ulicy chorował na toksoplazmozę. W konsekwencji w badaniu krwi, zawsze pojawią się przeciwciała. Ważne jest aby były to stosunkowo niskie miano IgM. Świadczy to, że kot przebył chorobę od 2 tygodni do kilkunastu miesięcy temu (w celu dokładnego rozpoznania czasu zarażenia można zrobić badanie na awidność przeciwciał). Wskaźnik IgG świadczy o świeżym zakażeniu (od 1 do 2 tygodni).Wtedy podawanie antybiotyków/leków ma sens. Oocysty toksoplazmozy mogą umieścić się w kocie w mózgu, często dając objawy neurologiczne i oczne. Może towarzyszyć im porażenie nerwów pyszczka. Tak więc objawy naszego Dagome, który miał miano 70 IgG zostały rozpoznane jako toksoplazmoza + potencjalna trutka.
5. Odgłosy szelątania płynu w czaszce podczas trzepania główką. Zgłosiłam tern problem dwom różnym weterynarzom, w dwóch różnych przychodniach. Żaden z nich nie zareagował. Jeden wręcz stwierdził (weterynarz w Świętochłowicach-dzielnica Piaśniki), iż jego prywatny kot jak trzepie głową to słychać jakby miał w niej z dwa litry płynu, że to zjawisko normalne. NIE PRAWDA! Świadczy to o poważnej chorobie, w efekcie której płyn gromadzi się np. w puszce bębenkowej ucha wewnętrznego!
6. Koci katar. Dagome chorował na kk ewidentnie, szczególnie, że zaraziła się nim druga zupełnie nie wychodząca kotka. Jednak guzy ulokowane w głowie, także mogą dawać objawy kichania i łzawienia oka, co jest bardzo typowe właśnie dla kociego kataru. Również pomniejszone oko charakterystyczne dla kk, w przypadku Dagome sparaliżowane rozwijającym się guzem nie zostało wykryte. Wręcz jawnie zlekceważone przez weterynarza (Fabisz&Stefanek) tekstem:"a to druga powieka, koty tak mają, kiedyś tam się to zobaczy podczas specjalnego badania".
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz