Dziś Asia Dąbrowiecka przedstawia niezwykle wzruszającą i tragiczną historię przygarniętej ze schroniska, cudownej koteczki Puci, która nie zdążyła nacieszyć się domem i miłością. Ich opowieść, to nie tylko historia o tym jak potężnie dobre może być serce człowieka, ale także jak bardzo wyjątkowe i kochające może być serce kota. Starszego kota, którego ktoś porzucił. Bardzo dziękuję za niniejszy artykuł, ponieważ pełen jest on cennych uwag, porad i wskazówek dla tych, którzy życie swojego przyjaciela próbują wyrwać z szponów chłoniaka.
Tą historię zacznę nietypowo bo od puenty.
Chociaż weterynarze są wielkimi przyjaciółmi
zwierząt, to niestety są tylko ludźmi i zaufanie do nich należy mieć bardzo
ograniczone.
Naćpane miłością |
A teraz zacznijmy od początku. Zawsze marzyłam
o tym żeby mieć swoje ukochane
przytulaśne i mądre stworzonko, a ponieważ córka już wyrosła i poszła na tzw.
„swoje” to po kilkuletnich pertraktacjach udało mi się skłonić narzeczonego do
wypowiedzenia sakramentalnego „jeśli to cię uszczęśliwi to weź sobie kotka”. I
tak 30.04.2015 pełna nadziei udałam się z moralnym wsparciem w postaci córki (właścicielki
trzech futer - 2 koty i 1 królik) na
rekonesans najbliższych schronisk. Odwiedziłyśmy najpierw schronisko w
Katowicach, a potem w Sosnowcu. Tak dla pewności, bo pierwszy kotek którego mi
pokazano jak się okazało był tym, który na mnie czekał.
Pusię w wieku ponad 5 lat ktoś oddał do
schroniska. Powód - bo dziecko miało alergię. Jakie były wcześniej jej losy
tego nie wiadomo ale biorąc pod uwagę jej ogólną kondycję to nie miała lekko.
Miała część ząbków w takim stanie, że nadawały się tylko do usunięcia, była
dość szczupła i miała obcięty czubek lewego ucha. Wg niektórych teorii świadczy
to o kastracji bezdomniaka. Główna wolontariuszka ze schroniska, która pokazała
mi Pusię i kilka innych kotków powiedziała, że kotka ma zaplanowane usunięcie chorych
ząbków ponieważ bolą ją i nie może jeść. Tego dnia spodobała mi się też inna
młodsza kotka, ale ponieważ to był pierwszy dzień poszukiwań przyjaciela bałam
się, że zdecyduję pochopnie. Pusia była bardzo spragniona czułości, tuliła się
tak mocno jakby chciała zrobić to na zapas. Próbowała tez kilku sprytnych
wybiegów żeby uciec, gdy ją
powstrzymywałam dotknęłam jej brzucha, wtedy mocno mnie ugryzła. Odniosłam
wrażenie, że ma tkliwy brzuch, że może ją tam coś zabolało. Wolontariuszka
sprawdziła to ale kotka była już nie w humorze więc zapadła decyzja o zrobieniu
USG przy okazji zabiegu związanego z ząbkami. Bałam się, że kotka jest chora a
ja wezmę do domu od razu rodzinną tragedię.
Jest księżniczka Punia, zamek, biały (niebieski) rumak, ten co ocalił robi zdjęcie |
09.05.2015.
Ulubione pudełko |
Pucia pomału zaczęła oswajać się z
pomieszczeniem, starałam się jej towarzyszyć. Poruszała się bardzo ostrożnie wszystko
oglądając i obwąchując. Podeszła do drzwi, ja stałam obok. Spojrzała do góry na
mnie i lekko pytająco miauknęła – odpowiedziałam: tak możesz iść dalej. Zrobiłam
krok a ona ze mną. I tak przy każdych kolejnych drzwiach pytała czy może wejść,
ja odpowiadałam i zwiedziałyśmy sobie pomału całe mieszkanko.
Pieszczoch kanapowy |
11.05.2015 - pierwsza wizyta w PAWET Katowice Panewnicka (poniższe
notatki wizyt są częściowymi cytatami z historii choroby).
Objawy: katar, kichanie, powiększone węzły chłonne, umiarkowany obrzęk krtani, mocno zaostrzone szmery krtaniowe, temp. 39,8 C, luźny stolec.
Podano jej drugą (pierwsza w schronisku) dawkę Zylexisu.
Objawy: katar, kichanie, powiększone węzły chłonne, umiarkowany obrzęk krtani, mocno zaostrzone szmery krtaniowe, temp. 39,8 C, luźny stolec.
Podano jej drugą (pierwsza w schronisku) dawkę Zylexisu.
Zastosowane leki: Synergal i Melovem.
12.05.2015 - kontynuacja leczenia w tym samym gabinecie
aż do września – objawy: napady kichania, biegunka, temp. 39,8 C
Zastosowane leki: Cestal cat na odrobaczenie, Synergal,
Synulox, Dexa-ject
14.05.2015 - Zastosowane leki: Synergal, Synulox
18.05.2015 - znaczna poprawa, stan bardzo dobry, bez
biegunki, jeszcze pokichiwanie, powiększone węzły chłonne
Zastosowane leki: Synergal, Synulox, Dexa-ject
22.05.2015 - pogorszenie nadal katar z odrobiną krwi,
zmiana leku
Zastosowane leki:
Hostamox, Dexa-ject
25.05.2015 -
poprawa, temp 38,4C, nadal zdarza się podkrwawianie z nosa, w razie
nawrotu wskazany wymaz
Zastosowane leki: Hostamox,
27.05.2015 - brak zmian – nadal katar z okresowym
podkrwawianiem, samopoczucie zupełnie w normie, katar wodnisty/śluzowy z
dodatkiem krwi, temp w normie
Zalecenia w poniedziałek Zylexis i posiew
01.06.2015 – samopoczucie dobre, apetyt wybiórczy,
kichanie z różnym natężeniem, z pojawiającą się nieregularnie krwią, w razie
niejednoznacznego wyniku wymazu wskazane Bad. endoskop. nosa i gardła.
Zabiegi- posiew
antybiogramem
Zastosowane leki: Zylexis
Minął miesiąc od adopcji i pojawiła się pierwsza dobra
informacja, wynik z posiewu nie wykazał nic niepokojącego. Stan Puci się
poprawił i już myślałam, że nie czekają
mnie żadne niespodzianki.
11 lipca w sobotę wieczorem znalazłam u niej 2 pchły. W
niedzielę rano w Klinice Weterynaryjnej Brynów dostałam dla niej Flee i Flevox
(do zastosowania na drugą turę) i Drontal bo trzeba było powtórzyć
odrobaczenie. I znów myślałam, że wszystkie przykrości Puci już się
skończyły, ale niestety po półtora miesiąca od zakończenia leczenia kataru
zauważyłam coś w jej uszach.
23.07.2015 – opis wywiadu/badania: podejrzenie
świerzbowca ucha
Czyszczenie uszu i zastosowanie Biomectinu
28.07.2015 – niewielka poprawa, spora ilość wydzieliny w
uszach, prawe ucho nieco ropy, w prep. Brak widocznego świerzbowca, ropny
wypływ z prawego oka bez st. zap. spojówek.
Zastosowane leki: Oridermyl.
Po miesiącu sytuacja została opanowana.
Fakty, że kotek był w schronisku a potem w
nowym domu (stres), nie wiadomo jak był poprzednio odżywiany, miał problemy z
zębami i był bardzo szczupły mogły tłumaczyć obniżoną odporność, a więc i dotychczasowe problemy zdrowotne, ale
pomimo teoretycznych wyników ujemnych na FIV/FELV należało to zbadać jeszcze
raz. Dlaczego teoretycznych - ponieważ
na wyniku z badania krwi z 4 maja (przed adopcją) przeczytałam: „Opis wywiadu:
FIV/FELV negatywny”.
A więc nie był to wynik badania a informacja
z wywiadu. Druga sprawa to badanie należy po miesiącu/dwóch powtórzyć. W lipcu
zleciłam więc badanie.
Oczekiwanie na wynik było dla mnie jak czekanie przed
salą operacyjną na wyjście lekarza. Gdy zadzwonił telefon serce waliło mi jak
młot, siedziałam w pracy i spodziewałam się niestety czarnego scenariusza.
Wiecie pewnie jakie to uczycie kiedy słyszycie wspaniałą wiadomość przez
telefon a nie ma pod ręką nikogo kogo można uściskać.
W ukochanych ramionach |
Przez te 3 miesiące Pucia była bardzo
cierpliwą pacjentką zarówno u wetów, przy zastrzykach, zabiegach pielęgnacyjnych
przy uszkach jak i podczas podawania tabletek. Po jakimś czasie miała już
jednak dość, odreagowywała to jak
prawdziwa dama, nie na ludziach lecz po zakończonej wizycie i zamknięciu
drzwiczek od kontenerka syczeniem i uderzeniem w drzwiczki łapką i pazurami.
Urocza była przy próbach podawania tabletek, zawsze wymamlała smaczny serek
którym były posmarowane a tabletkę wypluwała. Każdy kociarz wie jednak jakie są
na to sprawdzone patenty.
Instrukcja dla nie wtajemniczonych:
- posmarować tabletkę czymś co ułatwi przełknięcie np. serkiem twarogowym bez dodatków takim do smarowania chleba lub gęstą śmietaną, masła nie polecam bo tłuszcze mogą mieć wpływ na przyswajanie leku;
- przytrzymać kotka pomiędzy udami, delikatnie ale tak aby nie mógł się wycofać,
- włożyć tabletkę do pyszczka,
- zamknąć i przytrzymać zamknięty pyszczek z jednoczesnym głaskaniem podbródka i szyi w kierunku brzuszka.
Kotek nie ma wyjścia musi przełknąć.
Oczywiście wszystko trzeba wykonać zwinnie (zwinności przypomnę uczymy się od
kotków), jeśli zrobimy to nerwowo, zbyt wolno, za mocno to kotek się zniechęci
i każda kolejna próba może być coraz gorsza. Wówczas polecam obu stronom trochę
ochłonąć i wrócić do tematu za jakiś czas.
Był krótki czas kiedy czułam się wspaniale.
Pucia zdrowiała z kataru i uszka też wyglądały coraz lepiej, zaczynała być
coraz bardziej swobodna, kontaktowa, bawiła się nowymi zabawkami, miała apetyt,
przywiązywała się do nas coraz bardziej, a my do niej. Mój narzeczony ją uwielbiał,
kupował zabawki, dawał smakołyki, znosił dzielnie mega alergię która pojawiła
się u niego po około dwóch miesiącach od adopcji. Uwielbiał np. to, że
przybiegała do niego przywitać się gdy wracał z pracy, to że miała własne
zdanie i była bardzo mądrym kotkiem bo potrafiła zaprowadzić go gdzieś i
pokazać o co jej chodzi, np. do łazienki z wymownym spojrzeniem w stylu
„miło by było jakbyś posprzątał kuwetę”.
Szczęście w pudełku |
Teraz już wiem, że przy okazji badania krwi
na FIV/FELW trzeba było zrobić pełną diagnostykę.
Rada: jeśli coś Cię niepokoi w zachowaniu/objawach kota, należy najpierw wyeliminować przyczyny zdrowotne (ignorując ignorancję medyków), a potem szukać przyczyn behawioralnych
Martwiło mnie to, że przez tak krótki okres
czasu jej organizm był bombardowany dużą ilością leków. Kto wie jakie skutki
dla osłabionego organizmu miała ta cała chemia.
Było lato, Pucia w sierpniu wydawała się
trochę mniej zainteresowana zabawą, zrzuciłam to na karb upałów. Teraz myślę,
że przyczyna mogła być inna.
Pod koniec sierpnia ja i Jacek wzięliśmy
skromny ślub i wyjechaliśmy na tydzień w podróż poślubną. Pucia była w tym
czasie u mojej mamy. Znała mieszkanie mamy ponieważ aby ograniczyć stres kilka
razy jeździłam z nią tam i spędziłyśmy tam trochę czasu. Dobrze się tam czuła.
W dniu naszego powrotu Pucia nie tryskała
energią, sądziłam że jest obrażona bo nas nie było. Ale pojawiły się tez inne
objawy więc znów wylądowaliśmy w tym samym dniu, w niedzielę u weta, tym razem na Brynowie.
06.09.2015 – opis wywiadu: właściciel zauważył
potrząsanie głową, świąd w okolicy prawego ucha, apatia, w prawym uchu
właściciel zauważył brunatną wydzielinę.
Opis badania: stan zapalny ucha prawego z obecnością
brunatnej wydzieliny sugerującej nawrót objawu świerzbu usznego. Błony śluzowe
różowe, obw. węzły chłonne nie powiększone.
Zastosowane leki: Advocate, Orifree
Na moją uwagę o tym, że wydaje się być smutna (apatia)
wet zażartował, że może ma depresję jesienną… nigdy już nie poszłam więcej do
tego „fachowca”.
Rozpoczęłam leczenie uszu Oridermylem zgodnie z
zaleceniami.
16 września poszłam do szpitala na planowaną
operację kolana, gdy wróciłam byłam cały czas w domu ponieważ poruszałam się tylko
o kulach. Miałam więcej czasu aby spędzać go z Pucią i sądziłam, że to poprawi
jej samopoczucie. Widziałam, że dalej jest apatyczna, a dzień przed poniższymi
wydarzeniami nie miała też apetytu.
24.09.2015
godzina 10:00
Od rana miała szkliste oczy. Wydawało mi się, że może ma
gorączkę. Byłam unieruchomiona sama w domu więc wpadłam na głupi pomysł, że ją
ochłodzę. Zrobiłam jej zimny, mokry kompres a ona zaczęła tracić przytomność.
Rada: jeśli coś Ci się wydaje to nie znaczy, że to fakt. Temperaturę powinno się mierzyć, a nie oceniać na oko
Spanikowałam.
Punia |
godzina 10:53
Opis badania: spadek masy ciała, temp 36,2 C, bladość
błon śluzowych, sporo pije i sika, częstotliwość akcji serca 160/min, w jamie
brzusznej wyczuwalne 2 twarde twory o nieregularnej powierzchni, skierowanie na
badanie usg + krew.
Gdy zobaczyłam oczy weta podczas badania brzucha Puci wiedziałam
już co będzie dalej, ale wiedziałam też że muszę zrobić wszystko co tylko
będzie możliwe żeby ją ratować. Wróciłam do domu, bo u tego weta akurat
nie było wówczas możliwości pełnej i szybkiej diagnostyki.
godzina 15:00
Jacek wrócił z
pracy i pojechaliśmy do kliniki na Brynowie, ale tym razem do innego weta.
W ciągu dwóch godzin wykonano USG, RTG, morfologię i
rozmaz. Krew była rzadka jak sok malinowy, wynik hemoglobiny 2,63.
godzina 17:20
Opis badania: błony śluzowe blade, przedłużony czas kapilarowy, węzły chłonne
prawidłowe, w jamie brzusznej wyczuwalne zmiany guzowate. USG – w śródbrzuszu w
okolicy prawej nerki obecna rozległa zmiana hypoechogenna, wątroba o zmienionej
echogeniczności i echo strukturze miąższu, 2 izoechogeniczne ogniska w miąższu
wątroby.
Rokowanie: ostrożne
Zalecenia: właściciel został poinformowany o stanie
zdrowia kota, przebiegu leczenia i rokowaniu. Kota skierowano do laparotomii
diagnostycznej po uprzedniej transfuzji krwi
Pucia przy takich wynikach krwi była zbyt słaba żeby ją
operować więc Jacek pojechał do Mikołowa po krew dla niej. Spędziliśmy jeszcze
dwie godziny w klinice podczas podawania krwi, rano mieliśmy ją przywieźć na
operację.
Ostatnia transfuzja |
godzina 21:00
Wróciliśmy do domu, rozłożyłam kanapę, położyliśmy się na
niej z Pucią i tak spędziliśmy całą noc. Była bardzo niezadowolona z faktu, że
ma wenflon na łapce usiłowała się go od czasu do czasu pozbyć. Trochę drzemała,
tuliła się, myła, miała generalnie po transfuzji więcej sił. Niestety nie wolno
jej było jeść. Wiedziałam jakie są rokowania i z czym powinnam się liczyć oraz
z jaką decyzją po operacji zmierzyć.
Płakaliśmy bo pomimo tego, że byliśmy pełni nadziei że
się uda, to trudno było nie mieć świadomości że być może jest to nasze
pożegnanie. Wtedy zobaczyłam coś czego nie zapomnę nigdy, do końca mojego
życia. Zobaczyłam wielką lśniącą łzę na jej prawym policzku.
25.09.2015
godzina 8:00
zawieźliśmy Pucię na operację.
Jacek odwiózł mnie do domu i pojechał do pracy. Miałam
czekać na telefon z Kliniki.
8:20 zadzwonili.
Były 3 chłoniaki, dwa na węzłach chłonnych, jeden
przerastał całą wątrobę, widziałam to potem na zdjęciach. Nie było możliwości
usunięcia tego guza a więc i szans na skuteczne i pozbawione cierpienia
przedłużenie życia Puci. Poprosiłam aby jej nie wybudzali.
Wybaczcie, nie jestem w stanie, a i też niewiele by Wam
pomógł opis tego co było dalej.
Chciałam się tylko podzielić tym co może Wam pomóc.
Dziękuję autorce tego bloga za taką możliwość, to dzięki jej inicjatywie, być
może ktoś kto będzie szukał informacji znajdzie tu coś co go naprowadzi na
właściwą drogę leczenia ukochanego pupila. Jeśli ktoś będzie miał taką potrzebę
prześlę dokumenty dot. przebiegu choroby w tym wyniki z morfologii.
Nie chcę aby z mojej historii wyciągnięto pochopne
wnioski, dlatego też zdecydowanie muszę powiedzieć jeszcze kilka rzeczy.
Gdybym hipotetycznie znów kiedyś spotkała kotka w którym się zakocham ale wiedziałabym, że jest chory i tak bym go adoptowała i zrobiła wszystko aby go efektywnie leczyć.
Nadal uważam, że adopcja kota dorosłego, nawet starego ma sens i może dać tyle samo lub nawet więcej miłości niż adopcja kotka nie po przejściach.
Teraz nasz dom wypełnia miłość do dwóch kociaków również
zaadoptowanych ze schroniska PuPu i CiaCi, ale nadal szukamy takiego kota jakim
była Pucia.